Niegdyś prawie każdy zawód miał swojego patrona, a cechy odprawiały nabożeństwa ku ich czci. I tak patronem cieśli był święty Józef, szewców - Kryspin, pasterzy - Mikołaj, rolników - Izydor, lekarzy i aptekarzy - Kosma i Damian, prawników - Iwon, muzyków -Cecylia, żołnierzy - Jerzy, studentów - Grzegorz, a flisaków i górników - Barbara.
W Polsce kult świętej Barbary od wieków jest niezwykle żywy. Najstarszy polski kościół pod jej wezwaniem wzniesiono w 1262 roku w Bożygniewie koło Środy Śląskiej; wzmianki o niej znaleźć można w jedenastowiecznym Modlitewniku Gertrudy, córki Mieszka II, a w XV wieku wydział teologiczny Akademii Krakowskiej obrał ją sobie za patronkę. Święta Barbara należy do dziewic męczennic, których akta zaginęły, ale pamięć i legendy są żywe do dzisiaj. Nie wiadomo więc naprawdę, kiedy i w jaki sposób poniosła śmierć. Stało się to zapewne około 305 roku.
Jedna z legend o życiu świętej Barbary mówi, że była ona piękną córką niezwykle bogatego człowieka, stąd pewnie, dla podkreślenia jej szlacheckiego pochodzenia, na licznych obrazach przedstawiana jest w stroju królowej i w koronie. O jej rękę ubiegało się wielu młodych ludzi, ona jednak odrzucała wszystkie propozycje, ponieważ przyjęła chrześcijaństwo i złożyła śluby dozgonnej czystości. Ojciec jej, ze strachu o własne stanowisko, a być może i życie, próbował wszelkich sposobów, aby zmusić córkę do wyrzeczenia się wiary. A kiedy zamknięcie w wieży i głodzenie nie dały rezultatów, oskarżył ją, a skazaną na śmierć przez ścięcie - sam zabił.
Inna legenda głosi, że święta Barbara, uciekając przed ojcem, schroniła się w głębi góry, która się przed nią rozstąpiła. Znaleziono ją jednak i poddano okrutnym torturom. Ojciec, który sam ściął jej głowę, zginął od pioruna.
Być może dlatego właśnie wszyscy, którzy narażeni są na nagłą i niespodziewaną śmierć, obrali ją sobie za patronkę. Jest więc święta Barbara patronką więźniów, rybaków i marynarzy. Niegdyś w warszawskim kościele NMP na Nowym Mieście w dniu świętej Barbary zbierali się rybacy, a po porannych i wieczornych nabożeństwach rozdawali ubogim ryby. Ponieważ zaś „żaden majtek bez Barbarki na wodę się nie puścił", każda budowana łódź musiała mieć wizerunek świętej Barbary.
Jest też Barbara patronką górników, kamieniarzy żołnierzy i tajnych drukarzy.
Dzień świętej Barbary, czyli zdrobniale Barbórka, najważniejszy jest jednak dla górników, którzy z dawien dawna słynęli z pobożności; „Barbara święta o górnikach pamięta". Przez lata całe narażani na ciągłe niebezpieczeństwo i pracujący niezwykle ciężko, polscy górnicy przed zjazdem do kopalni modlili się do swej patronki, a po szychcie dziękowali jej za opiekę.
W dzień świętej Barbary szli na mszę i odmawiali wspólny pacierz; cały zresztą Barbórkowy dzień był niezwykle uroczysty. W tym dniu odbywały się „wyzwołiny" na górnika i „skakanie przez skórę" (bez „skóry", rodzaju specjalnego fartucha, nie mógł się obyć pod ziemią żaden rębacz ani ładowacz). To na Barbórkę - jak nakazywał stary obyczaj - każdy nowo mianowany górnik stawiał swoim towarzyszom „nieckę krupnioku", nie zapominając naturalnie o „napitku".
Także w tym dniu najlepszym górnikom wręczane były szpady, w dawnych wiekach noszone dla bezpieczeństwa. Przywilej nadawania szpady najlepszym górnikom przywrócił w XVIII wieku Stanisław Staszic i od tej pory górnicze uroczystości odbywały się z wielkim splendorem. Według tradycji górnicy, którzy przepracowali w kopalni 25 lat, otrzymywali prezenty - w czasach PRL-u często był to srebrny zegarek.
W Barbórkę na całym Śląsku odbywają się liczne festyny zabawy i koncerty. Starym zwyczajem górnicy, odświętnie ubrani w galowe czarne mundury i paradne czapki z pióropuszami, zaczynają dzień od zebrania się w kopalni i przemaszerownia do kościoła na nabożeństwo. Po mszy w kopalni wydawany jest uroczysty obiad, na którym nie może zabraknąć piwa i kieliszka wódki, a także „krupnioków", „żymloków", śląskiej kiełbasy z musztardą, gotowanej golonki ani tradycyjnego „górniczego garnuszka".
Po zakończeniu oficjalnych uroczystości - pisze Wera Sztabowa -odbywają się rodzinne spotkania. Na świąteczny obiad podaje się najczęściej potrawy z drobiu, królika i wieprzowiny. Napojami bywa piwo, wino lub „warzonka" - alkohol z korzeniami i miodem podawany na gorąco w ogrzanych kamionkowych garnuszkach. Obiad kończą typowe dla śląskiej kuchni kruche lub półkruche ciasteczka, kołaczyki z francuskiego ciasta lub kołacze z różnymi nadzieniami (W Sztabowa Krupnioki i moczka).
|
|